„Wreszcie malarstwo i to bez udziwnień”

Tytułową opinię wyraził Władysław Hasior – wybitny polski artysta rzeźbiarz, podczas zorganizowanego w jego swojej słynnej Galerii wernisażu prac innego podhalańskiego twórcy, Zygmunta Kłosowskiego. Mistrz Hasior był wielkim przyjacielem Teatru Nie Teraz, który bywał i grywał w jego zakopiańskim mateczniku. I to jego zdjęcie widnieje w Galerii Mistrzów TNT w Ośrodku Praktyk Artystycznych w Rudzie Kameralnej k/Zakliczyna. I oto teraz, niejako symbolicznie, koło historii się obróciło: 26 października TNT wraz z Zakliczyńskim Centrum Kultury przygotował retrospektywną wystawę malarstwa Zygmunta Kłosowskiego – „W górach jest wszystko”. Ekspozycja, którą będzie można oglądać przez miesiąc w Galerii „Poddasze” zakliczyńskiego Ratusza, powstała na bazie kolekcji znanego i cenionego limanowskiego lekarza i mecenasa sztuki, Leszka Pieniążka.

Komisarzem wystawy jest Stanisław Kusiak, a wernisaż był niejako zamierzonym preludium do kolejnego ze spotkań w „Świetlicy”, czyli w Ośrodku Praktyk Artystycznych TNT, gdzie przy kominku i w rodzinnej atmosferze „aktorzono”, śpiewano i rozmawiano oczywiście o górach…

Ale o tym za chwilę. Najpierw o wystawie.

Zygmunt Kłosowski (1951-2022), malarz i rzeźbiarz, urodził się w Zakopanem w rodzinnej willi „Cicha”, związanej z historią Młodej Polski. Jego dziadka Karol oraz ojciec Zygmunt również byli artystami malarzami. Związany był szczególnie z Ziemią Limanowską, ze wsią Męciny, gdzie wspólnie z żoną Jolantą z domu Pulit mieli swą Artystyczną Pracownię i galerię sztuki. Malował przede wszystkim pejzaże górskie, w tym tatrzańskie i beskidzki, ale także sugestywne martwe natury oraz miniaturowe impresje.

Prezentowane w zakliczyńskiej galerii obrazy pochodzą z prywatnych zbiorów Leszka Pieniążka, mieszkającego i pracującego w Limanowej od prawie 40 lat. Sam w wolnych chwilach maluje, kiedy może idzie w góry, a od niedawna również uczestniczy w projektach artystycznych organizowanych w Ośrodku Praktyk Artystycznych Teatru Nie Teraz w Rudzie Kameralnej.

Pan Leszek tak zapamiętał Zygmunta Kłosowskiego:

„Kto w Limanowej mieszkał dłużej, jak choćby ja, wcześniej czy później musiał zwrócić uwagę na dużego mężczyznę z brodą i rozwianym włosem przemierzającego ulice miasta. Nasza znajomość z zakopiańczykiem Zbigniewem Kłosowskim zaczęła się od jego prac malarskich. Trafiłem do jego domu – pracowni chcąc sprezentować coś wyjątkowego swojej także urodzonej pod Giewontem chrześnicy z okazji I Komunii Świętej. Potem kilka obrazów dostałem od artysty w prezencie, kilka kupiłem przy okazji jego wystaw.

Zygmunt marzył po cichu i bywało że i głośniej o własnej galerii, która miała powstać w jednym z zabudowań gospodarczych przy domu w Męcinie. Nie stało się.

Ale stało się w jakiś sposób przedziwny, że jego marzenie stało się moim. I moja góralska, drewniana chata jaką buduję na obrzeżach Limanowej, poza tym, że będzie moim domem, będzie też domem dla prac Zygmunta. I jeszcze jedno – Zygmunt nie chodził w góry. Ja owszem. On malował góry tak, jak ja je widzę i podziwiam. Nie ma przypadków.”

A teraz słów parę o „wieczorze w Świetlicy”.

Wystosowane przez organizatorów zaproszenie: Pakujcie plecaki i ruszajcie w sobotę w góry, prosto do nas”, odniosło nadspodziewany skutek – było tłumnie (z dużym udziałem społeczności Rudy Kameralnej!) i potrzebne były dostawki.

Piąta już odsłona „Spotkań w Świetlicy” poświęcona była turystyce górskiej i w ogóle wędrowaniu po górach, co zostało pięknie klimatycznie zilustrowanej piosenkami śpiewanymi na szlakach i przy ogniskach, a ich interpretatorem oraz w niektórych odsłonach twórcą był bard TNT, Tomasz Lewandowski, skądinąd jeden z najstarszych członków naszegoteatralnego zakonu”. Być może dlatego, że i sam po górach „łazi” (a nawet biega), to tak udanie puentował ciekawe gawędy prawdziwych ludzi gór – gości specjalnych tego spotkania: Janusza Flakowicza, przewodnika górskiego z Zakliczyna (również radnego tej Gminy) i wspominanego już Leszka Pieniążka. Niemała w tym zasługa prowadzącego te górski wspominki, Andrzeja Króla, aktora TNT, jak zwykle prowadzącego nasze „świetlicowe spotkania”.

Zapamiętałem jeszcze puentującą całość wypowiedź szefa TNT i Ośrodka, Tomasza A. Żaka, że „Góry najlepiej widać z dołu”. Tak dokładnie jest!

Tekst i zdjęcia – Ryszard Zaprzałka